sobota, 7 grudnia 2013

My dorośli...

Zmienia sie tok rozumowania z wiekiem, wystarczy sam fakt zbliżających sie świąt i już słyszę jak to ciężko, nie wygodnie, nie w smak bo kasy brak, bo tyle trzeba zrobić, dom posprzątać ( jedyna okazja by wydmuchnąć koty z pod kanap, kąt, mebli ), zrobić zakupy ( przy okazji zawsze co nie co wpadnie z poza listy do koszyka ), przygotować potrawy ( pamiętając że kuchnia to skupisko ludzi można wysłużyć sie każdym lub pomyśleć o sprawach ważnych i mało istotnych ), narzekamy na świat, ludzi, impotencję tak jak kolega który wysłał mi wiadomość a miała zawędrować do osoby zainteresowanej, narzekamy na choinkę że za mała, duża, za bardzo rozłożysta, prześwitująca, że sztuczna, prawdziwa, na bombki i można dzielić...uczę dzieci że co za dużo to nie zdrowo, że jak sie ma za dużo w pupince to potem się w główce przewraca i marudzeniom nie ma końca, ze trzeba szanować i doceniać to co sie ma, ale my dorośli we wszystkim dojrzymy negatyw, to ale co zatruje dzień od rana, bo pada śnieg ( sąsiad ), bo za ślizgo ( sąsiadka ), bo wieje ( facet przy kasie ), bo drzewa liści nie mają ( ktoś tam ), bo wyglądam staro ( to prawda ), bo...bo święta sa do kitu i tutaj zapala mi sie czerwone światełko, skoro jest to dlaczego angażujemy się w nie, wkładamy tyle mocy sprawczej by stół był pięknie przykryty, by najbliżsi się pojawili, by prezenty z Mikołajem pojawiły się o odpowiednim czasie, po co? po co tyle krwi zepsutej, nerwów, bieganiny, potu, myślenia, skoro to nie bawi, nie cieszy a wymusza coś na zasadzie kolejnego obowiązku z którego trzeba sie wywiązać...bo mamy dzieci, potomków którym chcemy przekazać tę magiczną atmosferę poprzedzoną okleństwami bo ; wszystko sama i na mojej głowie, jakbym nic nie robiła przez rok cały ; można się faktycznie nacieszyć takimi świętami, atmosferą skoro mieszanie w garnkach nie sprzyja tradycji , nuceniu kolęd, nostalgii, zapachów a nerwami które towarzyszą od bigosu po karpia, nie lepiej położyć się i przespać całą tę krzątaninę utwierdzając sie w przekonaniu że tak jest łatwiej dla spokoju ducha? a ja lubię ten czar od momentu biegania za prezentami bo widzę już oczami wyobraźni minkę nieletniej, Pipina, siostry syna i szwagra małego, lubię pomagać w kuchni chociaż Ktosiek zawsze intensywnie mnie wyprasza, jego kubki smakowe lepiej działają, wiec lubię święta, spotkania przy stole, jakby jedyna okazja sie spotkać, porozmawiać, nacieszyć się, pośpiewać kolędy, złożyć życzenia ( o kolejne dziecko ja dziękuję ), przekazać dzieciom naszą tradycję wspólnego biesiadowania. Nieletnia już teraz robi gwiazdy na choinkę, własnoręcznie sprecyzowany łańcuch, a tyle ma pomysłów że zastanawiam się czy gałęzi na choince starczy...
Czas świąt to także pomaganie tym których nie stać na stół uginający sie w najlepsze potrawy więc robimy paczki w postaci ubranek małolata tym dzieciom które potrzebują, tym które chciałyby małe coś a nikt nie da, nie wręczy...Moja znajoma Lena Murawska udostępniła link ubranek w rozmiarze 68 cm to jest od 3 - 6 miesiąca po córeczce w dostępnej cenie aż 50 fatałaszków Allegro, polecam...

A za oknem? świata matka nie widzi, Pipin krzyczy : Pada! ale co pada? zamieć, burza śnieżna, jak dobrze że weekend w domciu :)


5 komentarzy:

  1. U nas ten pęd dla dzieci i nawet jak narzekamy, to na ustach tli się uśmiech. Bo mamy przed oczami te dziecięce uśmiechy, ten szał i tą dziecięcą radość :) Wszak idą święta!

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie, samo podejście jest ważne żeby cenić te chwile razem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja w tym roku odpuściłam sprzątanie wielkie, tyle tylko ile trzeba, żeby miło było, bez szału wręcz bez laboratoryjnego rozmachu z dezynsekcją w tle:)
    Pierniki na choinkę gotowe, będą ciastka maślane, żadne makowce, serniki czy makówki, to mamusia moja, a ja dzięki temu z dziećmi się nacieszę świętami. zrobimy łańcuchy, wycinanki ozdobimy wszystko brokatem:)
    niech mają, wszak to ich czas nie mój.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w zeszlym roku tez mialas nie sprzatac a jednak sie zlamalas przed swietami :P

      Usuń
  4. Postanowiłam narobić serduszka z masy solnej :) aniołki, choinki, takie baja bongo, pierniki mi nie wychodzą :(

    OdpowiedzUsuń

Pozostaw swój ślad...