Gdzie nie spojrzeć - zima, śnieg, wiatr i lód. Czas goni a ja ganiam na złamanie karku, byle zdążyć, zrobić, mieć z głowy. W domu przygotowania do ferii i odwieczne Kornelkowe pytanie :
- Co porobimy?
Zajęcia na czas ferii organizowane w dziecięcej bibliotece publicznej oferuje szereg zabaw, spotkań, zajęć, Dom Kultury także zachęca szeroką gamą oferty jak przezyć z dzieckiem dwa tygodnie tak by się nie pozabijać z nudów. Tak ona najbardziej obcina u nasady ogona skrzydła, pozbawia kreatywnego spojrzenia, bo ile można siedzieć z nosem w telewizji, w komputerze, dzisiejsze dzieci jak nie dasz im ; planu działania ; rozkładu dnia w punktach nie wiele zdziałają sami wymyslając sobie zabawy. Kiedyś to było...nie ważne czy śnieg, czy deszcz, słońce czy wiatr biegało sie z dzieciaki pod blokiem i zawsze było ; coś ; do zrobienia, zawsze głowa pełna pomysłów, a dziś? jakby naszym dzisiejszym dzieciom zabrakło wizualizacji własnej wyobraźni. Jak nie pokażesz palcem, najlepiej jak nie zrobisz ( zawieziesz, zapłacisz, wykombinujesz czas wolny od pracy ), to sami nie zorganizują sobie pola do działania...a rekreacja w postaci Termów Uniejowskich czeka, baseny, jakuzzi, coś dla ciała , coś dla ducha, solanki, maczanie dupska i to bez włażenia do wody...dla dzieci zjeżdżalnie, wodne eskapady to coś mówi, obiecuje, czaruje...poza tym szkoła...aula z rużnymi zabawami , postawmy na proste plecy a wiec dużo WUEFU mniej humanistyki :) zawody, gry byleby pozbyć sie na parę godzin własne potomstwo. Co innego Pipin, dwulatek to wiadomo szaleć to jego praca, rozrabiać, , hałasować i wojarzyć jest standardem, złote dziecko z wszelkimi reakcjami na ADHD - wszędzie pełno i puki nie padnie w głęboką noc nic nie jest w stanie go ujarzmić. Ostatnio jak to dwu latek a wiadomo że i młodsze dzieci już wszczynają gadkę z okresleniem na rozumienie znaczeń słów, tak i jemu rzuciło się na mowę...ulubionym słówkiem ostatnio jest KOBITA - jak kobita zabita a Felek wiadomo gdzie...Więc w rozmowie z siostrą słyszę rozmówki...
Kornelka przy okazji będąc w posiadaniu młodszego brata poskarżyła mu się że boi się spać sama...
Na co Pipin:
- Nie bojaj się kobito.
Siedząc w kuchni spijając zielonego El gray'a omal z krzesełka nie spadłam dusząc w sobie i w zarodku potok i wybuch śmiechu...Skąd to się bierze, nie ma co sie zastanawiać , ot samo wyłazi ale jaką rodzicielka ma ubaw? po same pachy...
Gadka małolata jest tym bardziej śmieszna że słowa wypowiadane nie tylko mają moc sprawczą , bo skoro niekapek jest pusty to trzeba nalać i słyszę po raz enty - pitu nie ma, i wiadomo o co chodzi, kursuję zatem od kuchni do pokoju, podtykam z ciasteczkami, chrupeczkami, głaszczę po główce, chwalę i duma mnie rozpiera że mam takiego syna, a on wstając z łóżka rzuca kolejnego niusa :
- Moja jeteś, kochom cię...
I widzicie mnie w tej chwili jak Korzuchowską w Rodzince.Pl zalaną łzami, bo tak to działa. Nieletnia za to stawia swoją barierę wolności, po szkole zamiast do domu na obiadek i do książek ( przestań mama, zaraz ferie i nic nam nie zadają, zapomniałaś już jak sama chodziłaś do szkoły? upomina - przecież to były stare czasy plus inne czasy, a przecież rodzice są zawsze starzy i nic nie wiedzą ), wybiera drogę ze szkoły pięć kilometrów dalej przez osiedlową górkę...a tam ? dzieciaki, ślizg na dupsku, plecak rzucony odłogiem...wraca na obiad odgrzewany piąty raz, gdzie byłaś pytam tak dla uzasadnienia kto tu rządzi...
- Na górce, poślizgałam się i wróciłam, obiad pycha, wyszła ci ta ogórkowa...
Ręce , cycki opadają...
Nie mam czasu, bo nawet jak mam to siedzę z nosem w ksiażkach, ostatnio przerabiam jedną dziennie i siedze po pachy w Kingu, Coral, Neuman...Dzieciaki, praca i odwieczne użeranie sie z popsutą maszyną, nocna zmiana i brak weny a raczej siły na inne rozrywki, sprawa że wypełniona jestem po brzegi jak kielich czerwonego wina...