piątek, 14 lutego 2014

Feriostrada

Ferie powoli zbliżają się do końca - a jednak nieletnia nie narzeka na nudę, na brak zajęć,  nie łapie bezczynnie bzykających much ( cokolwiek to znaczy ), nie pluje nie łapie, nie siedzi z nosem przyklejonym do szyby, nie narzeka, pada wieczorkiem jak komar, a to wszystko przez dobrze rozplanowany czas który sprawia że dziecko nie siedzi bezczynnie, nie zadaje tych samych pytań w wersji ; Co porobimy? ; w poniedziałek kino, bajka o ; Tedi i poszukiwacze zaginionego miasta ; Nie spodziewałam się tylu dzieci, dorosłych i młodzieży, że maluchy ledwo oderwane od wózków będą siedziały cicho pałaszujące popkorn , spijajace soczki, wpatrzone w wielki ekran...śmiechu pełna beczka, a nieletnia ubawiona, zainteresowana - super sprawa kiedy można dzień spędzić z córcią. Potem wypad na miasto, wspólne grzebanie w ciuchach czyli to co najbardziej lubi płeć piekna...zawsze okazja sie znajdzie by wyszarpnąć od matki to co wpadnie w oko , wiec zadowolona wróciła do domu pełna wrażeń.
 Tedi i poszukiwacze zaginionego miasta / Las Aventuras de Tadeo Jones (2012) [chomikuj download]
Pipin za to odkrył kredki, papier i pokrywa je swoimi pierwszymi obrazkami, kreski, krzywe, kółka, niby bohomazy a są szczelnie przez matkę przechowywane w magicznym pudełku do którego wrzucamy rzeczy pierwsze i unikatowe. A potem w wieku  ( im później tym lepiej ), odkrywamy i wspominamy, opowiadamy baśń o dzieciach...Kojaka uwielbia takie wieczorki z pudełkiem pełnym wspomnień, to lepsze niż bajka, wymyślanie o pieknych królewnach, smokach, zresztą chyba moja pierworodna zaczyna wyrastać z lalek, książeczek dla dzieci, ona łapie się za Siesicką , za Chmielewską a ma dopiero dziewieć lat...rozmowa z nią to już nie jakieś takie tam, a coraz poważniejsze dyskusje na różne tematy, rozwija, słucha i tworzy...Wczorajszy dzień do baseny, ale nie byle jakie ; Termy Unejów ; słyną z solanek, jacuzzi , basenów dla dzieci, klimatu, jak relaks to relaks...Kojaka wskoczyła w strój kąpielowy i dawaj kraulem, pieskiem, skoki na ; bańke ; rzucanie byleby jak najdłużej w wodzie, tyle szaleństw na raz...

Dzisiaj za to że temperatura była ponad dziesięć stopni dziadki zabrali dzieci na spacer, Kojaka wersja z rolkami i objazd naszą Turecką promenadą, Pipin podglądywanie koparki plus pracowniów gospodarczych ze spółdzielni bo i dźwig mieli, traktor...
Lubię czas spędzać z dziećmi, pokazywać im rzeczy które je otaczają, to nas zbliża, zacieśnia więzi, taka integracja powoduje że matka w wykonaniu Kojaki zawisła na ścianie :D taki gest, forma podziękowania za te intensywne dni...

czwartek, 6 lutego 2014

Chrypa

Jak nie mieć chrypy skoro matka śpiewa, nie w chórku, nie przy mikrofonie ale sama z siebie w pracy a hala duża, wysoka i echo sie nie sie a że chłopaki skupieni na obowiązkach nie zwracają uwagi na pokrzykiwania ; moja ciocia z Ciechocinka ; ( znacie te przyśpiewki i inne? ), ; Cztery razy po dwa razy ; Ta ostatnia niedziela ; śpiewam jak dzika i drapię by welur obiciowy komuś służył długo aż do wytarcia ostatniego kłaka...nucę ciut za głośno i czaruję maszyńsko by jakoś zabujało sie do 22 - chrypię bo alergia moja jakby siostra rodzona daje znak o sobie , ona swoje ja swoje, a w głowie wiosna, nosi mnie, to znak. Zachody słońca to co kocham ostatnio zaglądając przez okno hali, widok na me osiedle i pytanie: w domu Ok? ale urobiona po pachy nawet nie marze by wspomnieć taki szczegół jak Pipin...

Pipin ostatnio uwidził ściąganie paputków ( wasze dzieci tez tak mają, macie ochotę je przykleić na super glu?), ściąga a my zakładamy, robota głupiego, ledwo ruszy z kopyta a już przychodzi o jednym kapietku...to samo z nieletnią jakby się zmówili, tyle tylko ta ma rozumek ciut większy, cięższy a jednak biega na bosaka, ile razy mam zwracać uwagę, prosić, błagać, krzyczeć? chyba tylko dla własnej satysfakcji...nie bez powodu jeden mądry napisał , powiedział że idioci wprowadzają zamęt, nerwy za który cierpi organizm innego człowieka i coś w tym jest, jakaś prawda utkwiona ale nie strawiona. Małoletnia? ma ferie i tworzy banialuki w postaci ; Gabryś zrobimy bańki mydlane? ; i robią gdzie po pięciu minutach słyszę ; zostaw to, nie dotykaj, nie ruszaj, wyjdź stąd ; Matka przed pracą a czas działa cały czas w tym tygodniu na jej nie korzyść , chciała posiedzieć, odpocząć i kawę spić w pozycji plecami podparcia na siedząco, nawet na leżąco, znaleźć punkt odniesienia, zaczepienia, relaksu, taki mały spoko luzik, a tu ciągle jak nie prosiaki, to zaginiona książka od religii , który to niby pożyczył Bartosz kolega z klasy ale on stwierdził że to jego wiec gdzie jest książka córki? ciągle coś ginie, śmieci przybywają...a tutaj takie coś kurier przysłał z Reality dyskotekową kulę która ma bawić, wprowadzać w muzyczne klimaty taneczne gdzie pierworodna wytańcuje hulańce i szpagaty ze swoją Martyśką a  tym wszystkim Pipin i kolorowe obiekty latające po ścianach.
Szybki obiad w wykonaniu Pana Domu - bo matka ma sie zrelaksować, odstresować przed robotą a najlepiej smakuje jak ktoś inny ugotuje i tak moje nie palenie szeląg jasny trafił i zapaliła matka po trzech dniach abstynencji i tyle...jedne pracują nad sobą, kilogramami, inne zatruwają środowisko , cóż to tam, Ktosiek sam kupił paczkę z wyrazami ; Nie wytrzymam tych najgorszych dwóch tygodni z Tobą ; mam się truć dalej...a potem? kanapeczki i w te pedy przed siebie walczyć i wygrać nie równą walkę...

wtorek, 4 lutego 2014

Można dostać palpitacji...

Nie potrafię usiedzieć na miejscu - to wiem, roznosi mnie energia, to też wiem, łatwo ulegam humorom, zwłaszcza jak od wczoraj nie palę ( co nie powiedziane że nie zapalę, ale żeby nie było że matka nie próbowała), Ktosiek dla świętego spokoju zagryza ; wargi zębami , ; mało tego! kupił paczkę papierosów jako amulet który ma służyć odstraszeniu, ma sprawić ze poczuję sie bezpieczna mając je w zasięgu ręki, wzroku...więc ponosi mnie, jakby wszystko po troszku a jednak czas jest szybszy...praca i obowiązki, za oknem wczesna wiosna, piękne zachody słońca które wprawiają w dziką tęsknotę za domem, dziećmi bo zawsze tak jest ( przynajmniej u mnie ), że z dala od domu tęskni sie za swoimi, a jak są ci ; swoi ; ma się ochotę wyjść do ludzi, nawet posiada się nie pohamowaną rządzę pójścia do pracy. Ponoć także to nazywa sie równowaga, masz rodzinę i pracę, czego chcesz człowieku - posiadasz niemal wszystko - o pieniądzach, kościele i polityce sie nie dyskutuje, kwestia gustu. Tak wiec dochodząc do takowej stabilizacji, uważam że jestem wypośrodkowana, dzieciaki szczycą sie matką zakręconą, tatusiem zabieganym, ale wózek toczy się do przodu i chyba całe szczęście...
Robiłam testy, tydzień zajęło mi by poznać ostateczny wynik i werdykt alergologa , testy płatkowe, plastry naklejony po których swędziały mnie krosty aż miło, trzy dni biegania do kontroli, werdykt jak osąd : uczulona niemal na wszystko, począwszy od kosmetyków, zakończywszy na chemii ...o trawie nie wspomnę bo to taki mały pikuś...a  wiec nic dziwnego że jakieś ; coś ; obsypało mi brodę...poza tym ...cholera mnie bierze na takie mikre rzeczy że aż śmiać się chce...a tu ciągle w ; świecie ; coś , matka zabiła, zapiła, urodziła, ten uciekł, przejechał, zostawił, gdzie nie spojrzę, nie dopadnie mnie zmora media tam atakują, alarmują i krew się gotuje bo znowu rząd, bo znowu walki a w Soczi brązową wodę z kranu serwują, kinkiety bez żarówek...pokoje dzielone z innymi uczestnikami IGRZYSK OLIMPIJSKICH...no trzeba poznać kulturę innych państw, kawior panie, panowie? jak Wam narysuje...a od czego jest wyobraźnia. Na taką wyobraźnie chorował kumpel, wyjechał za granicę a teraz sapie jak pies na wyścigu, że źle, że wykorzystany - uprzedza, odradza, ale kasa piszą inni, kusi, podnieca, rajcuje nasze ego. No weźmy moją znajomą, osiem miesięcy siedzi w Dojczland, i pakuje mrożonki aż miło, owszem nie powiem - gwiazda - kiedyś? ani to ładne, ani zgrabne, powabne? czarowne, chyba klarowne po paru procentach, ujdzie w tłumie, teraz moi mili, to i Marks i Spencer i Dior, Adidas, Nike i wiele by wymieniać na sobie, oko upaćkane markerem co to gwarantuje i wydłuża a na pewno ma nie brudzić, cienie, pomadki, lakiery, ach, och , co to nie ona, jak powie to powie, bo te osiem miesięcy razy pięć lat dało ciut i trochę, no nie? postawiła chatę, męża pozostawiła na miejscu bo ktoś musi dorobku jej pilnować dzieci już dorosłe to też pracują więc jest panią własnej portmonetki...ale czy ma własne miejsce na ziemi za którym tęskni, gdzie odpoczywa? ile to można rypać, za jaką cenę, zdrowia, poświęceń dla rodziny, raz kiedyś to ja rozumie, ale ciągle? całe życie...a czas gna...więc ja patrzę na zegarek, jutro połowa tygodnia i gdzie to uleciało...Ale ma...moja wyobraźnia - daleka od ideałów, ale walczę i poprawiam, ulepszam, modeluję i zawsze coś spartaczę...