wtorek, 10 grudnia 2013

Wszystkiego po troszku...

Dzisiaj na wesoło, zero smutnych historii, dołujących, życiowych , tych które sprawiają ze człowiek chodzi i myśli, zastanawia sie dlaczego tak sie dzieje a nie inaczej, dzisiaj od rana armagedon, czas zył swoim życiem a matka wpadła na pomysł wypróbowania przepisu na masę solną która otrzymała w prezencie od dawno nie widzianej kuzynki, żadne pół szklanki wody ani mąki ani tym bardziej soli, masa wychodzi wodnista, matka musiała narobić tak by ciasto było nie klejące a nie rzadkie, kiedy już urobiła ręce po łokcie poczęła tworzyć coś na miarę tego co podsuwała jej wyobraźnia...
Powoli , powoli pojawiały sie serduszko, aniołek który wedle Pipina został ochrzczony na pająka :)
Do ozdabiania matka użyła liści laurowych, pieprzu czarnego, ziela angielskiego a może być wszystko :)
A żeby efekt końcowy był w miarę poukładany, nieletnia wpadła na pomysł nie tylko brokatu z klejem, lakieru do paznokcji, farb plakatowych i ruszyła na podbój fantazji, Ktosiek pomagał, Pipin szalał do pająka ( aniołka ) a wiec choinka przyozdobiona będzie różnościami :) jutro zabiorę sie za papierowe ozdoby wiec może będzie co pokazać :)

Między wątróbką a dosuszaniem ozdób, matce czas w domu zleciał i pognała do pracy gdzie o zgrozo zderzyła sie z pechem wielkości Gołoty, maszyna nie sprawna, elektryk pociamkał, mnie gdzieś łapę wsadziło - samo życie :)



3 komentarze:

Pozostaw swój ślad...