piątek, 3 stycznia 2014

Euforia bliska paniki.



  Phil Bosmans zacytował :Ze szczęściem cza­sami by­wa tak jak z oku­lara­mi, szu­ka się ich, a one siedzą na nosie. W moim przypadku ostatnio główną rolę sprawują - słodycze a zwłaszcza żelki , ilości słodkich glutów które uzależniają bo zjesz jedną, dwie i dziesięć i masz wrażenie że ciągle masz mało, domagasz się jeszcze i jeszcze a kiedy paczka zostaje pozbawiona ostatniego misiaczka nie cierpisz na wyrzuty sumienia ale zbytni przypływ energii. Doświadczenie którego dokonałam tuż przed pójściem do pracy dało tyle że bez kawy matka przepracowała osiem godzin niemal biegając a nie ciągnąc kopyta , kiedyś zastanawiałam się dlaczego Pipin spać nie może, co powoduje że nieletnia nagle stała sie nadpobudliwa a wiec sekret w zupełności okrył sie i złą sławą a z drugiej strony dzieci w cale konsumować nie muszą tychże potworzastych stworków, jeśli potem zagnać do łóżek nie można bo energia robi z nimi to co zawsze z kołdrą, wytarmosi, po rozpieszcza, matka uznaje to jako eliksir dla siebie i nie ważne słodkie kalorie ( to mi nie grozi kolejny kilogram ), ale efekt po którym ma ochotę skakać jak na trampolinie, kiedy jej oczy poszerzają sie jak pod wpływem amfy, czyli co narkotyk? kolorowe gumi - żelki po których świat nagle staje sie piękniejszy, przetrwałam w pracy całkiem bez kłopotów, problemów i tylko jedna myśl nie dawała mi spokoju, skoro takie słodkości posiadają cechę ADHD to co tam siedzi w nich głęboko, poczęstowałabym maszynę, może i na nią by podziała...

 
i
 
...Wracając wczesnym rankiem do domu, zawsze obiecuję sobie że tym razem będzie inaczej, w końcu jakby nie było Ktosiek ma urlop a wiec Pipin szczęśliwy bo ma tatusia koło siebie a wiec patataj - ihaha - bum bym - titita - wszelkie zabawy ma nie tylko schowane w pudle z zabawkami, ale jako ojciec i głowa rodziny zostaje ujeżdżany, zabawiany, po to by odwrócić uwagę od drugiego pokoju w którym to ja próbuję ukoić zmęczenie po nocce w ramionach Morfeusza , słyszę - nie wchodź tam, mama śpi, zostaw prosiaka bo zrobisz mu krzywdę, złaź z okna bo spadniesz,  odgłosy to jak wdech i wydech mieszkania, wszystko żyje i rządzi się własnymi prawami, spadnie niekapek , klocek, samochód, walnie garnek na kuchni, głos jakby echem sie odbije i mimo że piękne słońce za oknem, wiosna tej zimy rozpieszcza nas i sikorki które przylatują na balkon w poszukiwaniu ziaren. Tak te oszalały z glapami na czele, szaszłyki z boczku, słoninki to za mało, a przecież śniegu nie ma, gdzieś tam w Polsce naszej ojczystej w grudniu zbierali truskawki, jakby tegoroczne a jakie to zjawiskowe, dziwne i nie możliwe jednym słowem, stokrotki , bzy wszystko szaleje, nawet trawa bujna się zrobiła, co to znaczy w przyrodzie? czas pokaże...wstałam gdzie na mój widok Pipin rozłożył ramiona i krzyknął ; mama ; dając swojego pycholka...ile to rzeczy, przewinień zostaje machnięte ręka jako dla zapomnienia, ile razy człowiek niby sflustrowany, przemęczony chciałby uciec i zatrzasnąć choć na chwilkę drzwi za sobą, móc złapać oddech, rezonans z rzeczywistością ale wystarczy ten uśmiech, te oczy, te słowa, ten dotyk by wszystko stopniało, odeszło i sie zapadło...nie potrafię długo trzymać sobie złości wobec dzieciaków, nieletnia walnie gafę gdzie czuje jak ręce, cycki opadają , jak brak słów jest najlepszą metodą przetrwana , bunt małolata wystawia na światło dzienne,  naszą cierpliwość , ale gdyby nie oni, gdzie my bylibyśmy teraz? Coraz częściej słyszy się o matkach - jakbyśmy były napiętnowane, albo takowe kobiety nie powinny nazywać się tą nazwą bo matka sama w sobie to opoka bezpieczeństwa, to lwica która w obronie swego potomstwa jest w stanie bronić, atakować byleby włosek z główki nie spadł, co się słyszy, że ona ta która powinna utulić, ochronić, otoczyć opieką, miłością, potrafi zabijać, brutalnie bez skrupułów, bez czucia, poczucia wyższych uczuć...coraz częściej słyszę jak kobiety piją, jak palą będąc w ciąży, jak nie dbają o swoje brzuchy które powinny być dla nich nie mal piedestałem, ołtarzem a stają sie zwykłą niekiedy ; wpadką ; sięgają po środki szybkiego pozbycia się tego Obcego byleby poszło gładko i szybko, a kiedy taki berbeć przychodzi na świat , okazuje sie że opieka medyczna to za mało, płacz i zgrzytanie ze słowami sąsiadów w tle ; to taka spokojna rodzina była ; jest jakby gwoździem do trumny, cywilizacja, dwudziesty pierwszy wiek a my się uwsteczniamy? gdzie empatia, miłość do tejże bezbronnej istotki? wszystko schodzi na psy a przecież i te Boga ducha winne są najlepszymi przyjaciółmi człowieka...



Dorwałam fantastyczną powieść Sarah - Kate Lynch ; Na domiar złego ; wiadomo jak to w życiu bywa i tak główna bohaterka doświadczyła tego złego dnia , pecha, czarnego kota i Bóg wie co jeszcze, kiedy człowiek z poczucia braku świadomości powinien pozostać dzień cały w łóżku by uniknąć kolejnych nieciekawych zdarzeń które lawinowo spłynęły jedno po drugim, utrata pracy to nic w porównaniu z wyznaniem i odejściem męża do...faceta, brak przyjaciół, czarna rozpacz i nadzieja...pełna ciepła, przekazów, narracji i przemyśleń...polecam na zimowo - wiosenne wieczory :)
Na domiar złego - Sarah-Kate Lynch

4 komentarze:

  1. Czasami i j lubię poczytać takie książeczki wieczorami ;)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :) www.aneczka84.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. " jako ojciec i głowa rodziny zostaje ujeżdżany" ten fragment mnie urzekł :P

    OdpowiedzUsuń
  3. hahaha no niestety teksy musiałby być nagrany...dosłownie jest ujeżdżany :)

    OdpowiedzUsuń

Pozostaw swój ślad...